Monday, June 23, 2008

Prawo morza


pamiętam że było ciepło
i że zanim uderzyli mnie w twarz
myli w łazience tweedową
marynarkę przypominającą
rozdarty dziób ibisa

pomyślałem wtedy
jak matka wyglądałaby
w albie i w kolczykach
zsuniętych z dwóch
przekłutych
bizantyjskich liczb

przez moment chciałem
znów być natanem
światłoczułym natanem
który otwiera drzwi
sklepu bławatnego
i wierzy że pan śmierć
śpi w słoju z mandragorą

potem wrzask rewolweru
jak smuga z karbunkułów
i wołanie o chłopca
który przyszedł za późno

z prawem morza w ręku

23.06.2008r.

3 comments:

Karol Samsel said...

Wiersz dedykuję Adamowi Ladzińskiemu, który już jakiś czas temu uświadomił mi, że śmierć jest mężczyzną...

Jaroslaw said...

Drogi Karolu , wiersz piękny! A co do płci śmierci to rzecz dyskusyjna, raczej... sofizmat :) Pozdrawiam !

Karol Samsel said...

Dziękuję, Panie Jarosławie. Nawet Pan sobie nie wyobraża, jak wielką radość mi Pan tym komentarzem sprawił:). A co do naszego kłopotu z tą/tym śmiercią, oczywiście się z Panem zgadzam. W tej materii pozostaje tylko przechodzenie od konceptu do konceptu:). Pozwoliłem sobie wkleić link do Pańskiej strony na blogspocie. Serdecznie pozdrawiam!