Wednesday, August 5, 2009

Modlitwa do Egona Schiele


Sonet.

Z cyklu: SOLILOKWIA

Mały bożku szkarlatyn, trujący Hermesie,
zasadźco drapieżników, korzeniu dynastii,
chciałbym wielbić cię w ciszy, daj mi imię, nazwij,
będę twoją nagością, lecz zostaw mnie wreszcie.

Odejdziesz, kiedy powiem, że jesteś jak pająk
w ubraniach moich bliskich, nie zaprotestujesz,
bo w głosie poznasz groźbę, sto słońc zawiruje
jak w Fatimie, nóż wepchnę w twoją świętą radość.

Pasterzu, centurionie, modlę się do ciebie,
choć zdradziłeś kapłana, on w tobie przeżyje,
zamaluję, Egonie, wiekuisty szczepie,

płótna twoje w kawiarniach i akty jak żmije,
za wszystko zmówię kadysz, taki, który krzepnąc
na proszku twoich bioder, w końcu cię zabije.

Łeba, 5.08.2009r.

2 comments:

Anonymous said...

Nie chciałbym, żeby zabrzmiało to jak wymądrzanie, ale zauważyłem parę razy odstępstwo sylabiczne, tutaj np. w pierwszym wersie ostatniej strofy naruszenie średniówki, nie wiem, czy to zamierzony zabieg, tak samo w trzeciej strofie pojawia się 14 zgłosek, jak na regularny sonet to raczej niedopuszczalne, tyle odnośnie formy, co do treści, nie jestem kompetentny, choć koncepcja ut pictura poesis całkiem mi się podoba i wzbudza mój szacunek.

Karol Samsel said...

Dziękuję, Michał. To nieocenione uwagi - sam często z racji braku dystansu nie widzę niekonsekwencji sylabicznych, choć staram się ich unikać. O ile przedłużenie w dziesiątym wersie można by tłumaczyć hiperkataleksą, o tyle już w dwunastym naddatek jest nieuzasadniony. Wprowadziłem poprawki. Pozdrawiam.