Saturday, January 15, 2011

Pokłon


Czy ja oślepłem?

Jarosław Iwaszkiewicz, Śpiewnik włoski

biegnij dziecino.
odleć stąd jak kawka.
gdy przyjdę z salwatorem
nikt cię nie ocali.

wyjdź na gościniec
i biegnij ponad siły.
widziałem argonautów.
wiem że moc truchlała
a ogień krzepł
jak zakłute zwierzę.

uciekaj dziecino.
krzycz głośno
i prawdziwie
kiedy tylko powiem:
wszystko jest skończone.

wydobądź głos swych matek
hosannę przeciwników
litanię do krwi pańskiej.
zatłucz mnie swym krzykiem.

zabij dziecino
zgruchocz jak charta:
kiedyś gdy powrócisz
wszystkie słońca świata
oddadzą ci pokłon.

15.01.2011r.

7 comments:

Somne said...

Trzy ostatnie wersy drugiej zwrotki...
Dojmująca cisza.
Bezruch.
Bezkres.
Bezczas.

ZA-przestawanie istnienia.

Karol Samsel said...

I jeszcze to, że uciekać przed nicością można także w świecie w nicość zanurzonym. Stąd "Biegnij dziecino" i babka w finale "Zwierciadła" wyprowadzająca dzieci ze świata zatrutego melancholią. Świata ich matki i ojca.

http://www.youtube.com/watch?v=ESKrPz5LSXo

Somne said...

Uciekać przed nicością w świecie w nicość zanurzonym można najpewniej jedynie w kolejną odsłonę nicości, symulacyjnie jawiąca się jako coś, co nicością nie jest - na tym dla mnie zawsze polegał fenomen pustki doskonałej, przepełnionej głębią i tragizmem porównywalnym z tym, w jaki obfitowało greckie przeznaczenie.

Świat zatruty melancholią, świat, który dla nas stworzono, w który nas rzucono, który w jakiś sposób musimy przyjąć... Mmm. I kolejny raz stoję przed problemem dość subtelnym i złożonym zarazem: doskonale wiem, co chciałabym Ci powiedzieć. Ale coś, ktoś, myśl, słowo, uczucie - nie pozwala tego przelać w materialną treść. Przecież wiesz.

Karol Samsel said...

Być może któreś symulakrum stanie się w końcu naszym domem. Nie takim, jakiego byśmy chcieli, ale takim, jakiego będziemy potrzebować. To jest ta różnica między <> a <>, o której piszesz u siebie, Somne.

Gdyby greckie przeznaczenie było nie do oswojenia, tragedia Edypa skończyłaby się na oślepieniu króla. Tymczasem jest jeszcze "Edyp w Kolonie" - na wygnaniu Edyp okazuje się nie przeklętym, ale wybrańcem bogów.

W fatum greckim w jakiś niezrozumiały, być może symulacyjny sposób nieoczekiwanie znajduje się miejsce dla łaski.

Karol Samsel said...

Chodzi mi o różnicę między "want" a "need". Przeglądarka wykasowała słowa.

Somne said...

Nie mogę się zgodzić, K.
I to jest niezgoda zasadnicza, wynikająca z tego, co doświadczone i z tego, co obserwowane.

Domem nigdy nie będzie to, co potrzebne, a niechciane - z istoty domostwa bowiem wynika taka czy inna identyfikacja - jeśli już nie można identyfikować się z miejscem (tego nigdy nie znałam) to chociaż z ludźmi. Domem jest przestrzeń, w której możesz pozwolić płynąć swoim myślom, w którym możesz odrzucić maskę i przypomnieć sobie, jak bez niej patrzą Twoje oczy, K. I wiedzieć, że jesteś bezpieczny. Nawet, jeśli nad Twoją głową otwiera się próżne niebo i wokół masz tylko las pokryty śniegiem... Tak, K., tak wygląda mój dom. Ale to inna historia. Wielkim teraz się wykazuję niezrozumieniem.

Idąc jednak dalej, przeznaczenie jest czymś, co niweluje się często samo przez się, jak sfinks, który skacze w otchłań, gdy ktoś rozwiąże jego zagadkę. "Edyp w Kolonie" nie jest już Edypem, K.
Jedyna łaska, jaką potrafię widzieć w greckim fatum, to łaska wyboru, którego często nie potrafimy dokonać. Ona tam jest - głęboko zakorzeniona i zakryta przed naszymi oczami. Ona tam jest - wystarczy jedynie sięgnąć POZA siebie... Wybór, który później dostrzeże Kierkegaard - paraliżujący człowieka obawami, iż ten, w całej swej miałkości, wybierze źle... K., ja później napiszę "WYKRZYCZEĆ NIEMOŻNOŚĆ"...

Czy gdzieś jest granica?

Różnica między "want" a "need"... Mmmm... Które z nich wymaga od nas więcej siły?

Somne said...

I jeszcze jedno, K.:

http://www.youtube.com/watch?v=Bf00KI2MEGg&feature=related