Sunday, October 30, 2011

bez kultury


Tym razem przynajmniej słowo na temat tego, czemu współczesna parodia: neoparodia – jak chciałoby się rzec – z karnawału przekształciła się w rozgrywkę. Już począwszy od Skamandrytów, wraz z gestem zrzucania płaszcza Konrada, następnie z pieśniami szczurołapa Władysława Sebyły, parodia uzewnętrzniła serio, z karnawału przechodząc wręcz w mszę dziejów, podejmując tym samym krwawy spór z literaturą wysoką. Stawką starcia okazało się to, co teoretycy literatury zwykli nazywać literackością. O literackość, czyli o posłuch, o prawo głosu, o świętego Graala literatury parodyści rozgrywali i rozgrywają walkę z poetami tzw. wysokiego modernizmu.

Parodia jako rozgrywka

Vaporetto


niech będzie nam przebaczone.
oto spaliliśmy maszynę tkacką
i rozpaczamy z samorodkiem
nadpalonej wełny na rękach.
o czasie niewiędnący, arterio
rozdwojona promieniem – nie
było nam dane wierzyć równaniu
lśniącemu jak luidor. lgnęliśmy

ku światłu prochowni,
latarniom nad auschwitz,
szkłom impresjonistów.

mówili dobrotliwie. rozkładali
stelaż nawet na wilgotnej klepce
warsztatu. śpiewali kantyczkę:
sauckel i hess, koch i mengele.
jak odejść, gdy ktoś inkantuje
elegię i wprowadza ją w tunel,
w którym ziarno głosu karmi
ziarno ptaka?

nie sposób odjąć dłoni
rozwieranej przez pierścień.
zawrócić samolotu
krążącego nad wioską.

30.10.2011

Saturday, October 29, 2011

Rosa mystica


tu nikogo już nie ma.
ta ziemia żyje jałmużną.
jeśli oddać jej rzemyk,
zmieni go w przełęcz.
złożyć w niej pliszkę,
rozmoknie od runa.

oto tkwisz pośrodku:
sklepiasz przejście?
wyciszasz poświst?
schiller powtarzał,
że zadrwił z umarłych,
gdy ujrzał groblę

gnijącą
jak klepsydra.

29.10.2011r.

Friday, October 21, 2011

Salon Literacki


W konfesji podmiot Fietkiewicz-Paszek wydaje się niezwykle powściągliwy, niechętnie korzysta przy tym z nieskończonych uprawnień, jakie nakłada na niego klasyczny gatunek sonetu. Choć nieskończone są możliwości ekfrazy, a także retoryka intymna i metafizyczna, nie odczuwa się w Próbach wyjścia tęsknoty za lingua adamica. U Bordowicza tego rodzaju uczucie odczuwało się wyraźnie, co czyniło Galaad tomem nieco manierycznym i prowokacyjnym. Umiarkowany dukt monologów Fietkiewicz-Paszek, utrzymywany bez znaczących zmian tempa i transakcentacji, wydaje się ważniejszym od monologów Macieja Bordowicza. Mądrzejszym o doświadczenie utraty języka, a jednocześnie wzbogaconym o wygłos, przebicia mowy, strzępy, urwania. Czyżby Fietkiewicz-Paszek, niejako w opozycji do konwencji sonetów XX-wiecznych, proponowała czytelnikowi poezji po 2000 roku post-sonet? Galaad i Próby wyjścia miałoby dzielić aż tak wiele?

Nowe Galaad

Monday, October 17, 2011

Małgorzata Rybakowska o Dormitoriach


Wiersze, ułożone prostym słowem i oszczędne w środkach stylistycznych, otwierają przed czytelnikiem bogactwo emocji, wyrażonych w ujmujący i refleksyjny zarazem sposób; wertując strony Dormitoriów napotykamy młody egzystencjalizm, próbujący zrozumieć problematyczność ludzkiego życia, a także ująć je w karby słów (co wcale nie jest łatwe, wiele tekstów Samsela jest jakby niedomkniętych, oczekujących wciąż na swoje zakończenie).

Karol Samsel "Dormitoria" - Metafizyczne podróże współczesnej poezji

Sunday, October 9, 2011

Akronim


Teresie Budzisz-Krzyżanowskiej

W domu jest tak żarliwie. Przywiozłem pamiątki,
których nie rozpoznajesz. Wysiadłem z pociągu,
myśląc wciąż o Elektrze: ciało w środku rombu,
jeśli ściąć je dwusieczną, plami tor, a szczątki

uderzają o krawędź resztką wzbitej sfery.
Jest późne popołudnie: to, co osądzamy,
już się nie rozprzestrzeni, między pustyniami
oleje wsiąkną w piasek i oddzielą ery,

przesycą konstelacje. Wyjdź ze mną na plażę.
Zaraz mnie nie będzie. Panuję nad strachem:
wiem jeden, jak utrwalić zwierzęcą odrazę,

która wstrzyma głosy, strzaska je rejwachem.
Zsypiemy usta kobiet: kołowrotek marzeń –
po sferze konstelacja. Po Elektrze Rachel.

9.10.2011r.

Krzysztof Schodowski, "Bez imienia"

Wednesday, October 5, 2011

Abiectum (2)



zmierzamy ku słońcu. nie pozwolono
nam zasnąć i tylko kilkorgu pokazano
drogę do zniszczonego wehikułu.
dotarliśmy: odnaleźliśmy wierność

w rozciągniętej ranie przedmiotu.
widząc dziecko zabite na zjeździe
z bocznicy, pytaliśmy: kim jest ten,
który nas kocha? mój boże, zupełnie

niepotrzebnie: jeśli zmieszać ziemię
z ciałem, narodzi się dom. jeśli wodę
z włóknem, napłynie źródło. twarz

przesypana przez skórę
promienieje, dopóki
nie znajdzie okrycia.

5.10.2011r.

Krzysztof Schodowski, "Jestem"