Friday, April 6, 2012

Literatki



To doprawdy zdumiewające zwierzenie. Nakazuje ono czytelnikowi Luceberta na nowo zastanowić się nad sensem misterium w awangardzie. „Bełkocący cień” i „ogłuszające światło” rozsadza bowiem ewangeliczną logikę „nawiedzenia”. Zgodnie ze wzorem ewangelii synoptycznych motyw nawiedzenia musiałby pociągać za sobą motyw daru. Jest to w idei chrześcijańskiej warunek sine qua non – ktoś dzięki nawiedzeniu musi zostać obdarowany: zazwyczaj jest nim ten, kto zostanie nawiedzony (Jair, Elżbieta, teściowa Piotra, w końcu – Łazarz), choć odbiorcą daru bywa także sam nawiedzający (Nikodem). W misteryjno-awangardowym liryku poety „nawiedzenie” staje się tymczasem momentem kolapsu i katastrofy. Nikt nie zostaje tu obdarowany, pojawiają się za to anty-dary. Co więcej, „nawiedzenie” okazuje się błędem mogącym wiele „nawiedzającego” kosztować. Być może życie. Jak zdradza bowiem Lucebert, „światło” go „ogłusza”.

Pytając o minimum cz. 2: Lucebert, czyli "oświecone wody prostoty"

No comments: