Sunday, July 21, 2013

Pawlik Morozow



Kinderetiuda


1

Bądź pozdrowiony, Pawliku. Nie wszystko jeszcze
utraciliśmy. I właśnie dlatego – pozdrowiłem karła.
To pozdrowienie ma siłę magiczną: kończy sezony

2

i zsuwa się w ery jak ściągnięte siodło. Spójrz na to,
mały Sforko – niosę w dłoniach esej o pocieszeniu
w literaturze. Mszę Hellenów na Ziemi przeciw

                3

czarnej atonii. Tampon i lampion Deo et urbe.
Płacz humanologów i logofagów. Na tobie,
Pojawku, ćwiczę dziś podstawy wszystkich

4

opowieści. Balet w telewizorze. Idomeneo.
Płynnicę, malemoto. Siłę ponad lądem.
Cieszy mnie siła, z jaką mogę o tobie

                5

rozpowiadać. Jest tak, jakbym mówił
o sercu pierwszego hormonu, o jakiejś
mistycznej dezyderacie.  A więc –

6

  demonologiem czy ostatnią mamką?
Kim jestem dla ciebie, mały egzometro?
Kamieniem, wieprzem, paleniem ksiąg

                7

domowych? Dzwon bije w każdym z nas,
a Fini podaje Jeleńskiemu świecznik:
to wielka zapowiedź zbyteczności woli

8

i reform w królestwach. Upadek Kinskiego
z wysokiego piętra. Darcie sylw i klechd.
Wiara, miłość, nadzieja. Zew, rota, zew.

*

Rota.

21.07.2013

Saturday, July 20, 2013

Zoja Kosmodemiańska



 
Romanca

Oczekuję dnia stracenia.

S. Michalić, Na ogół nie pragnę

1

Tak niewiele rzek w kloace świata. Ledwie dzban oleju,
trzy czwarte butli wody dębowej. Aż do śmierci żyjemy
w diabelskim uchwycie jakiegoś kosmicznego tyrana.

2

Słodki Jezu, tutaj nic już chyba nie przerwie gałązek
organigramu. To na dobrą sprawę opowieść krótka,
mówi o spisaniu pierwszych słopiewni. Ale nawet

3

na nią nie znajdę więcej sił. Podobnie jak Zoja
czekam na śmierć. Drę wszystkie listy i wrzucam
do wodzianki jak harfę do owodni. Co powiesz,

4

Pietriszczewo, na ten pusty ton? Czy spłynął już
z wioski niewielki tamborek mogący usztywnić
mój pijacki język? Któregoś dnia Jan spotkał

5

Anioła, na polnej drodze do Osinówki rozerwał
mu krtań zwaną cewką bytów. Tak do bieliźniarek
wkradł się pierwszy kosarz – powiada się wśród

6            

popów – tak ruda antonówka przebiła na koniec
jasnobłękitne dno tunelu Medyceuszy. Przerwa.
Śmierć Józefa Hena. Oto jest ręka dla was,

7

Pietriszczewo. Spełnienie gęsiej szyjki. Lira
Strindberga i résumé. Obijcie ją bretnalami
wokół moich ust. Niech szczęście popiskuje

8

pod lampami roztocza, niech mówi
nareszcie we własnej sprawie. Tili-tili,
tilifon: gdzie krwiostrofo stał mój

                *

dom?

19-20.07.2013

Monday, July 15, 2013

Strona Anteusza




Pomieszałem literaturę z modlitwą,
uczyniłem z niej ofiarę składaną z ludzi.

J.P. Sartre
 


Krytyk nie jest Izaakiem, autor nie jest Abrahamem. Autor nie jest Jeftem, krytyk zaś – nie może stać się jego nieszczęśliwą córką. Autor nie jest wreszcie Hadrianem, krytyk – Antinousem, czyli eromenosem poświęcającym życie dla jego nieśmiertelności. Myśląc o funkcji krytyki literackiej, przywołuję w pamięci obraz walki Heraklesa z Anteuszem. Tym razem jednak mityczny heros nie jest mordercą, lecz nauczycielem. Odrywa zapaśnika od ziemi nie dlatego, aby pozbawić go funkcji życiowych, lecz – aby wzmocnić jego pęd ku istnieniu, uszlachetnić energię, rozwinąć, zwielokrotnić, wreszcie: sproblematyzować wewnętrzne konflikty


K. Samsel, Antidotum


Już wkrótce w Bibliotece Krytyki Literackiej „Zeszytów Poetyckich”.