Saturday, June 27, 2015

Jarzębina


  
Zgwałciłaś…

J. Kochanowski

Na czymś przecież musiały się oprzeć
ich podziw i wzruszenie. Jeżeli nie
sztukę, to isskustwo, ktoś bez cienia
wahania musiał dać im isskustwo.

A ja, Panie, cóż ja? Zgwałciłaś,
niepobożna śmierci, oczy moje.
Rozerwany różaniec, rozładowana
gałąź  – zerwany prastary konkordat

między tekstem a seksem.
Wyładowany wibrator.

Na czymś przecież musiały się oprzeć
ich style i rozmowa. Jeżeli nie epos,
to przynajmniej bylinę, ktoś ponad
wszelką wątpliwość musiał dać im

bylinę. A mnie, Panie, cóż mnie?
Mnie, śmierci, kastrowałaś,
mój tułów w cieniu stawiałaś.
Bazarek erotyku, pochlebstwo

taniej makabry. Jarzębina
w czaszce, jaja słowika

w zaroślach.

27.06.2015

No comments: