Saturday, July 25, 2015

Henryk Martens wyrzuca kupców ze świątyni literatury



Szale sprawiedliwe,
gwichty sprawiedliwe,
korzec sprawiedliwy
i kwartę sprawiedliwą
mieć będziecie.

Bądź pozdrowiona, łaski pełna
wago analityczna odrodzonego
piśmiennictwa i ty, odważniku
uchybieniowy, tomie neoesejów.

Bądź pozdrowiony, bądź-
-bądźże – i to pierwszym
pozdrowieniem anielskim
ponowoczesności też i ty,

e-booku, groszu kawalerski
nowego, podrukarskiego
millenium, niewidzialna,
choć nadpisana lasko

Jakuba. Bądź pozdrowiona,
blasku pełna, wago pełno-
uchylna debugerów, sondo
do pomiaru wody słodkiej

w morzach. Oświetlcie
wreszcie, wybielcie
tę zakrwawioną drogę
ostatniej, włościańskiej

składni i wskażcie jej
wielkie następstwo:
falę szczęścia Śiwy,
burzę na Kreolu.

Oto ja, Henryk Martens
jako Ja, Henryk Hermes.
Odkrywca planimetru.
Opalony, otyły. Tęgi

na wielkość okseftu,
oddalam się od Ciebie
na pięć zasięgów

głosu.

Kołobrzeg, 26.07.2015

No comments: