Tuesday, December 29, 2015

Z chitadonny



A Filon niezgrabnie
„Sonet do Lary”,
a Laura szkaradnie
„Sonet-dolary”.

Całym sercem proszę, nie manipuluj mną, moje imaginarium.
Nie rozkoszuj się mną ani mną się nie baw. Nie wódź mnie
na pokuszenie, szczególnie gdy przesłuchuję wers po wersie
i w przedziwny, elektryzujący nas obu sposób cień daty

dziennej rozpływa się w szuwaksie, w polskim szuwaksie
przez noc daty rocznej. Czyż nie chwytam wtedy bez więk-
szego trudu, że mało dla mnie litości? Że bić w siebie jak
w mokre zboże. Że księga Daniela, lecz pismo spaniela,

że Oskar za dolara, Nobel za talara, lecz Nike za jeden
platmynt. Sobotnie serce, niedzielna inteligencja. Nie
jestem ludzką hieną – powiada hiena we mnie, hiena
poetycka. Historia polskiej makulatury. Dziejbar

polskiej miłości. Nagonasienni. Nagonasenni. Polska
meskineria, cmentarzyk z chitadonny, twarz Jana Dę-
boroga, kilkadziesiąt twarzy Mikołaja Greya. Całym
sercem, całą swoją inteligencją proszę, nie manipu-

*

luj mną, moje imaginarium. Nie rozciągaj swoich
wpływów nade mną, moje własne laudanum. Roz-
paczliwie Cię poszukuję. Rzucam w stronę, z której
wierzę – nadchodzisz, sylabotonik. Z głębokości

wołam do Ciebie, Szariku Ewy Dałkowskiej,
Lassie wśród panien z Wilka. Pannie mój i Bo-
że. Padam do Twoich łap, rozcinam twarz o 

Twój trzewik.

29.12.2015

No comments: