Saturday, February 20, 2016

Blat-barek na dwieście kości


Physei

Zniewalająca miłości, kamieniu w wagonie
warszawskiego metra. Trzydziesta czwarta
wsio, szósty polski jeziorze. Przesterowany
znaczeniu samosterownych języków, stylo-

metrio romansu.

Byś rozbiła swą lampę
o Kamień nad Kątami,
byś w deszczu młodego
iłu, o Kamień nad Rze-

pedzią, warszawianko
miłości, podparła cały
swój stelaż. By czytali
poezję, by potrafili wy-

konać prostą toaletę drzewa oskrzelowego,
gdy zobaczą Hena, Hena umierającego.

Jed-

nokrotna, dwukrotna z opactwa Krotna
nad Wisłą, z och-ptactwa „Lotna” nad

Sanem, gdy zmierzch nadziei nade mną,
gdy skecz żegnalny nad Janem, którego
przezwą Nadianem. Zniewalająca, znie-
warająca miłości, Porsko w legendarnej

kabinie białego metra.

Nie ma tu innych niż ja
i słońce, przetwory, i drób.
Elegia na fizjoodejście.
Misa na prawie sto tez,

które nie będą przybite,
zostaną złożone w grobie.

20.02.2016

Monday, February 15, 2016

Czkawka po Desdemonie





Do Ciebie, zmęczeniu, któreś zamieszkało
w moim ciele i którego nie wiem, jak z sie-
bie wyprowadzić. Do Ciebie, zmęczeniu,

*

lecz zrozum mnie właściwie. Po pierwsze:
ciało, cuchnące ciasto niesione w rękach,
w zakrwawionych paterach sytuacji kaf-

kowskich.

Po drugie: jego sugestywni, renesansowi
obrońcy, od Knuta Hamsuna po Alejan-
dro Gonzáleza Iñárritu. Nogi, dwumian

z ludzkich

źdźbeł, kosmogonady świata. Trzeba
to wyjaśnić, może wytłumaczyć, skąd
wiem, że aż do śmierci będzie mi towa-

rzyszyć

Zmęczenie, w którym umrę. I czemu jes-
tem śmiercią bijącą we własne okno, cze-
mu nie jestem wojną, walką o dusze Pola-

ków, Ham-

*

sunem wszelkiego zmęczenia, przynajmniej
zmęczenia polskiego. Czkawka po Desdemo-
nie? Kataklizm oprowadzania? Wstydliwy

strach o dno skóry, o to, że um-
rę zmęczony w trakcie nocnego

dwupunktu?

15.02.2016