metalurgia dnia metalurgia nocy
gwoździe wodzą na pokuszenie
w wannie morze barentsa
oblizuje firanki spocone od wilgoci
ja tak boleśnie satelitarny
odrywam kawałki zachodu ze skóry
kładę się do łóżka kwadratu więzienia
proszę sufit o zgodę na ściągnięcie łusek
ta plątanina liści pod strumieniem szafy
gwałtownie wydarta karakułom podłogi
skrzy się diamentowo kiedy mija północ
dziś w myślach spoliczkowałem człowieka
nie lubię atakowania od tyłu pytaniem
która godzina
26.03.2007r.
No comments:
Post a Comment