1
W
dniu wielkiej reformy nad kwiatem nasturcji
zawisa
wielki, nierozumowy ciężar. Podnosimy
się
z łóżek i zaczynamy ze zdumieniem pojmo-
wać
– ja, parę najbliższych mojemu sercu osób,
młodych
historyków, teoretyków literatury, je-
den
komparatysta, któremu całkowicie ufam –
że
zostaliśmy wybrani omyłkowo, że dzieje li-
teratury
to rodzaj nieprzerwanej, różnokierun-
kowej
audycji, blikująco-iskrzącego się webi-
narium,
nieprotokołowanej konferencji inter-
netowej,
w której czatach uczestniczymy do
2
śmierci.
Czatuję w jednym pomieszczeniu z
Michałem
Głowińskim, Krystyną Rutą-Rut-
kowską.
Jest tutaj jeszcze kilku zmożonych
czuwaniem
doktorantów: wszyscy pogubie-
ni
i nieruchomi we śnie – na nachodzących
na
siebie, przechodzących w siebie tratwach
kilku
karimat. W kamerach internetowych
nad
nami Ian Watt, wybitny badacz Conra-
da:
nagość badacza, instrument snu, przeda-
wkowanie
lekarstw. Widząc nagiego Watta,
3
myślę
o rozsypanych w puzzle doktorantach
niepasujących
do siebie: i choćby się otwar-
li, związali – paznokieć podważa paznokieć,
znieważa
rękę do ręki. Kto powie im, że to
Krystyna
jest pierwszą kobietą, która stanę-
ła
na Księżycu literaturoznawstwa, że kiedy
Michał
nie widzi, upuszcza własną książkę,
pierwszy
potrójny tulup po 2000 roku i ma-
suje
gardło (nowotwór, zamieć w jej głosie)?
Kto
powie im na głos, że to Theresa Wald
4
i
nie należy jej zbywać milczeniem epidia-
skopów,
tym bardziej że umiera? W dniu
wielkiej
reformy nad frontonem wydziału
zawisa
płachta – serce późniejszego, polo-
nistycznego
kina „Motyl”. Gramy w poś-
piechu
Ben Hura dla kilku młodych ade-
ptów.
Kobieta grająca Flawię – cierpiący
na
depresję, wybitny dialektolog – mówi
z
takim przejęciem, jakby recytowała z
zapasowej
czaszki ogłoszonej na ustach.
21.10.2017