Na wałach nad rzeką ktoś z czyjejś koszuli zrobił pochodnię. Gdzieniegdzie poniewierają się butelki i chusteczki higieniczne. Jest ósma wieczór, powoli zachodzi słońce. Zmrok zapada tak jak zwykle - czyli błyskawicznie. Te chmary komarów mogłyby sobie darować choć jedną noc. Żyjemy w czasach, w których nawet zwierzęta są hedonistami. Wróciłem pogryziony, dobrze, ze maść była na swoim miejscu. Czasami myślę, po co włóczę się jak otępiały po tym nadrzeczu. Odpowiedź jest jedna: można podyskutować - oko w oko - z Wielkim Zapomnianym. A pale ze spaloną bawełną są tylko znakiem, ze Eliade miał rację. Axis mundi istnieje. Tutaj. I wszędzie.
Sunday, August 26, 2007
Monday, August 20, 2007
Piknik pod Wiszącą Skałą
mirando zejdźmy dziś z góry
na pensji dadzą trochę morfiny
mała edith wyprasuje sukienki
pani appleyard znów nas nazwie
córkami marnotrawnymi załóż pończochy
skończ z podbijaniem izajasza
pomyśl albert będzie w nowym smokingu
włoży palec wskazujący między guziki
na twoich piersiach niewierny tomasz
naprawdę się boję a jeśli piekło
może udawać niebo pamiętasz balladę
o szalonym jacku te potworne jodły
babcia mówiła że szatan
ma iglasty brzuch
16.08.2007r.
Monday, August 6, 2007
Niestosowność
Jak daleko sięgam pamięcią, zawsze chciałem być w niebie.
Cz. Miłosz
jak to w końcu jest ingmarze
z tym niebieskim królestwem
szarlatani miotają zaklęcia
a mi brak już sensu w ustach
fanny i aleksander krzyczą
umarł król niech żyje król
gdybyś kiedyś przejeżdżał
przez cannes uspokój je
od kilku dni gorączkują
mam jeszcze jedną prośbę
nie udawaj niszczyciela
za kilka lat urodzi mi się syn
nie mogę wciąż zmieniać pościeli
tak natrętnie przychodzisz w nocy
czy myślisz że jack nicholson
świeciłby w ciemnościach
4.08.2007r.
Subscribe to:
Posts (Atom)