Monday, March 3, 2008

Sarajewo 1994


Sonet.

Z cyklu: RÓWNOLEŻNIK
Stacja jęczy jak szczenię ledwo co zerwane
z gałęzi swojej matki pochylonej w biegu,
wąska smuga psiej sierści, elektryczność w śniegu,
gdzie spływają pociągi czarne jak testament.

Tamci krzyczą "Asperges!", w gardłach więdną kwiaty,
patrzyłem w ich języki zarośnięte bluszczem,
gotowe przyjąć pocisk, modlić się za dusze,
zszedłem aż pod ich skórę, nadszedł czas zapłaty.

Widzisz, co narobili ci panowie w paltach,
najpierw zdarli mgłę z kolan i siedli za stołem,
gdy tłukli mnie po szczękach, na wyrwanych kartkach

szkicowałem śmierć gniewu, ściskany za czoło
jak na obrazach Goi, wtedy przyszłaś z parku:
spójrz tu, proszę, kochanie - krwawię już popiołem.

29.02-2.03.2008r.

No comments: