Sunday, March 22, 2009
Poeta zamordowany
Nie będzie to apokryf ani moralitet,
nie wejdę do mieszkania z tym wierszem na ustach,
nie będę straszył dzieci, tego, co zakryte
nie zamierzam odkrywać: mój świat – moja kruchta.
Zamordował poetę, po prostu – spinkami
do wieszania bielizny dobijał po nerkach,
wytrząsał z mięśni ścięgna, zdzierał resztki tkanin,
poeta cicho jęknął, rozpadł mu się w rękach.
Nie będzie to przypowieść ani inkunabuł,
zamordował poetę, poeta nie żyje,
reszta jest milczeniem, reszta brzmi jak tabu,
to już sprawka kosmosu, czyj zegar wybije.
Nawet sam Demiurg nie wie, czy jego wszechwładztwo
ogarnie tę śmierć jedną, krew tak wydzieloną,
lichwiarka-wierzba sapie, gdy podniebne ptactwo
zmiękcza skórę poety dziobami jak żądłem.
Ta historia nie będzie pachniała olejkiem
ani nie rozweseli jak tokijskie wino,
proszę pana, na Boga, na wszystko, co wielkie,
niech pan przy nas nie mówi, jak poeta zginął.
22.03.2009r.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
3 comments:
Kaloru, Ty nie za młody jesteś, żeby o śmierci poety pisać?
Kochany Karolu, długo się zastanawiałam, co tu napisać. Czy w ogóle się odzywać? Nigdy nie zapomnę tej recytacji w Literatorium. To dla mnie ważny wiersz.
Bardzo ciepło Was pozdrawiam w ten słoneczny dzień:). Anit, później już chyba nie sposób. Marysiu, ta ważność jest też dla mnie ważna. Nadaje sens temu, co robię.
Post a Comment