Saturday, July 31, 2010
Hellespont. Heban - Żelazo
Już mamy to za sobą, szepcą
upojone radością siostry. Za sobą, za sobą,
kochane, mówi matka, jej zniszczona,
ciężka ręka głaszcze mnie po głowie.
P. Esterházy, Wozacy
czy mnie potępiasz demeter?
w składnicach cedru
nie ma już ani jednej jętki,
ani jednego hologramu
w drzewie ciepłych języków.
wysłuchaj spowiedzi
mężczyzny o kościach
w odcieniu murzyńskiej
pieśni narodzin.
demeter, zawrzyj pakt.
powierzchnia, którą wskazujesz
nocą, nie jest pokładem pełnym
przerwanych kontynentów.
nikt nie nadpływa. ojciec nie żyje.
statki są tylko plamą układową.
podnieś garsonkę, demeter.
na wschód od hipodromu
spalają właśnie kolonię
chciałabyś umrzeć w klinice?
demeter, podnieś to,
(ciało jest
naszym domem)
czym chcesz umrzeć.
Hotel Continental KM, 30 lipca 2010r.
Friday, July 30, 2010
Eugeniusz
Z cyklu: TRENY
Być świadkiem przeniesienia, nieść w rzeczach frontalność,
wszystko to, Eugeniuszu, wsunąć aż do środka
kapsuły manuskryptu, wypchnąć na dno spotkań:
musisz zawrzeć przymierze – w kadr odprysku, w marność.
A jeśli tło preparatem, jeżeli – teksturą?
Boże mój, gdzie jest profil? Kto go tak ograbił?
Które ciało pasażem? Czy już kogoś strawił
skrzep ziem i pożywienia, zwany żyzną kulą?
Eugeniuszu, dzień pierwszy będzie dniem ostatnim,
nie wiem, kto nam napełnił śmierć arkami zdumień,
nie potrafię wyliczyć tych, którzy przepadli
i których potopiono jak opera mundi
po finale wszystkiego, końcu, który spadnie
na głowę, Eugeniuszu, w suche tory trumien.
Krynica Morska, 29.07.2010r.
*Eugeniusz Nikodem (5 IX 1930 – 17 IV 1986), cmentarz w Krynicy Morskiej.
Magdalena
Z cyklu: TRENY
Z rozpadu, Magdaleno, z torfowisk wróć do mnie,
spłonęła pieśń mieszkalna, przestrzenie wytruto,
jestem bardzo zmęczony, jakby czarną grudą
powietrza rozniecono we mnie starty promień.
Gdzież śmierci jest twój oścień, gdzie twoje kolczyki?
Kolczyki, Magdaleno? Te koloru białka?
Ktoś wyniósł ci je z domu, a dom z katafalku;
skórą zagniótł wnętrzności, rozstawiając wnyki?
Jest jeszcze pewien opór, oszczędność granicy,
w którejś z cieplarń na rogu śpi kość barwy ciała,
nikt nas tu, Magdaleno, łamiąc, nie przeliczy,
zostawią nas na słońcu, pod zdrobnieniem pary,
wysuszonych oprawią nożami leśnicy,
nie znikniesz, Magdaleno: będziesz dogasała.
Krynica Morska, 28.07.2010r.
*Magdalena Paraszko (18 III 1910 – 9 V 1984), cmentarz w Krynicy Morskiej.
Wednesday, July 28, 2010
Bernard
Z cyklu: TRENY
Keine, keine, keine…
KL Stutthof
Chciałbym pomóc, Bernardzie, donieść cię cielistym
do skrawka, w którym zaczną budować tobie ląd,
ale coś cię przesłania, strzaskuje w mokry strąk,
Bernardzie, woda skomli – trwa nadprzezroczystość.
Jeśli spłyniesz w dorzecze, wiedz, że są już obok
ciała zwarte, skrzypiące, futra miękkie od farb,
chciałbym pomóc, najdroższy: wypalę się jak dar,
rozsypię się po strunach, rozcieńczę strzęp sobą.
Biada nam niesłyszącym, na pniach z żelaza sen,
w domach, w oknach z fenolu pierwszy wylew granic,
śmiejesz się najserdeczniej, a śmiech twój: niebo, pręt;
twoja skóra rozkwita, jakby rozgwieżdżanie
było dziełem zarodka, otuliną z piętr –
– iluminuj, Bernardzie, władaj przenikaniem.
Krynica Morska, 27.07.2010r.
*Bernard Krawczyk (5 V 1884 – 22 III 1940), KL Stutthof.
_______________________________________________________
Fot. Arthur Tress, Last Portrait of My Father
Sunday, July 25, 2010
Leszek
Z cyklu: TRENY
Co z nami będzie, Leszku? – Folia na chodniku
powoli matowieje w żółcień lub w elegię.
Niedorzeczność znad rzeczy: modlitewnik, grzebień;
wszystko śpiewa psalm stopni, hymn do celowników.
Zostawiono nas samych, twardych od miłości,
jeżeli umrze z nami, zanim nas rozbiorą,
zasypią łzą pryszniców, oddadzą upiorom,
Leszku, co im zwrócimy, kochając najprościej?
Na tamtym zdjęciu stoisz jeszcze w środku gestu,
popołudnie w Radomiu, kawiarnia "Zimowa",
masz w sobie coś z wilczycy, obumierasz w przestrzeń,
ocean na twych rękach – lepkość wyładowań.
Boję się śmierci, Leszku, chyba nie czas jeszcze,
by wyjąć nas spod ziemi. By tobą całować.
Krynica Morska, 25.07.2010r.
*Leszek Pieczyński (1947 - 19 V 1990), cmentarz parafialny w Ostrołęce.
Thursday, July 15, 2010
Maria
Z cyklu: TRENY
Mam uwierzyć w Boga
Jak mam wierzyć w Boga
jeśli nie mogę wierzyć w zmarłych
Dariusz Dziurzyński, Treny dla Magdy
Porozmawiajmy, Mario, zimne akwarele
pod maską samochodu palą się od krwi,
pomódlmy się do ciała – ciała jest niewiele,
co więcej: obumiera. Jak monada z rdzy.
Nicość klątwy fragmentu, nicość penicylin,
jesteś, Mario, granicą, smugą elektryczną
w domu, którego włókna tkacze już przeszyli,
rzecz z osobą skrawając: odłamek wzdłuż stycznej.
Coś zostanie, Mario, w pustych torach strzału,
podobnego do ciebie – sen na stacji dializ?
martwa światłość świata? drugi spływ udaru?
Będę płakał na wylot, bo czym jest paraliż,
jeśli nie karnawałem, śpiączką w Kafarnaum?
Jeśli nie śmiechem matki, pchniętej do oddali?
15.07.2010r.
*Maria Dreszel (8 XII 1950 – 4 II 1985), Cmentarz Parafialny w Ostrołęce.
Sunday, July 4, 2010
Przeźrocza cz. 10
Subscribe to:
Posts (Atom)