A. Olczyk, Melancholia |
Niech
tak już zostanie, Rhodope. Nie dotrzemy do lóż wszystkich ludzkich miłości. Pozostało
nam powiadomić tych, którzy przyszli tu, by się nam przysłuchać: na próżno,
najdrożsi, na próżno Robert Lowell wyjadał serce Elizabeth Bishop, serce, w
którym niegdyś – jeszcze będąc malcem – dopatrywał się symbolu starożytnej
troski i filipiki przeciwko nowożytnej żałobie. Zagrzmiała bowiem flisacka
pieśń, a Robert zrozumiał, że nigdy nie wetrze miodu w sierść pumy, którą
wcześniej obłaskawił, że nie podpali jej we śnie – jasnej i gniewnej jak madonny
przed grotami, że nie ukryje jej resztek pod grubym, sfilcowanym runem
najprostszego lasu świata. To kres alegorii, pożegnanie modlitwy. Wyłącznie w
tym jednym nie pomyliłem się, Rhodope. Oto dziś dzień mówiła do nas śmierć –
śmierć w starej spilśniarce, śmierć Marty i Gabrieli, agonia Bogumiły, porzucenie
Tomasza. Dręczące echo posłanników, wywoływanie foluszy, monarchia organiczna
nieznająca zachodu, której nie złamią lotne bramy ni portale dialektu. Sutek
tej wstążki właśnie dotknął ziemi. Na skały fortu zsunęła się pierś, mniszek
obcych brzegów. Rodzi się tibia, którą połknie koźlę. Którego połknie chart.
Którego połknie delfin. Przez którą zapłodni przebitą ławicę.
3.09.2013
3 comments:
Ach, Norwidzie XXI wieku! Niechby szybciej, niźli po Twem skonaniu, współcześni pojęli te zawiłe wynurzenia...
Norwid XXI wieku? Chyba raczej pseudointelektualny bełkot
A ja uwielbiam Pana poezję! Pobudza do myślenia, podsuwa nowe sensy i znaczenia, niczego nie określa, tworzy nowe płaszczyzny, w których jednak niczego nie zamyka... Wyzwanie i zagadka. Tajemnica, której nie zdradza Pan nawet w bliskiej rozmowie z postaciami z Pańskich tekstów. Niesamowicie inspirujące.
Post a Comment