1
Niech zaśnie schorowany pitbull naszych trosk.
W sugestywnym, noworocznym stylu młodziu-
tki Patryk Vega pisze list do starej, źle przecho-
wywanej tęczy Elizabeth Bishop. Stiuk, stiuk –
2
– klap, klap. Botoksowa zanęta – rozdziawia się
w eksplodujący kolorami wszystkich wszechnic
ukwiał. I cyt, cyt, jak chleb w jajku, chleb w jaj-
ku: mówię swoim wieczorowym studentom o li-
3
stach Vega – Bishop z lat 2007-2016. Cóż, skra-
jam im niezły historycznoliteracki suflet – wiem,
moja nagroda w niebie – uśmiech pełny witamin,
cichy płacz garstki świrów na końcu arcysalonu.
4
Niech zaśnie schorowany pitbull
naszych trosk.
Niech odpocznie chuj wetknięty siłą
w mrowis-
ko. Tak, chuj. Skazujecie mnie na
przerysowa-
nie. Zamiast słonecznej tarczy
kulka dzikiego
5
pieprzu. Zamiast dzwoniących karawan
tektu-
rowy fortepian z papierowym
pedałem-naraz-
samolocikiem. Klawiszowy zwierzak
dla wszy-
stkich naszych odrętwień.
Relegowani, burżua-
6
zyjni profesorowie tańczą w pobitych
drzwiach
letnisk. Patrzę w ich łysiny oparty
półdupkiem
o mury będące granicą religii, wiar
ludzkich, a-
teizmu. Z rozpadającej się księgi
wypada lśnią-
7 ½
cy kadr z filmów Roba Zombiego. Dziekan
py-
ta mnie cicho, czy jestem
chrystianożercą. Od-
powiadam, że tworzę poprzez chrześcijaństwo
7 ½
wiersze dla postchrześcijan,
postchrześcijański
gen trutnia z genu robotnicy
(jesienna obniżka,
zimowa przecena) i wszystko mnie
rani, agonia.
29.01.2018
No comments:
Post a Comment