Monday, January 29, 2018

Wszystko mnie rani




1

Niech zaśnie schorowany pitbull naszych trosk.
W sugestywnym, noworocznym stylu młodziu-
tki Patryk Vega pisze list do starej, źle przecho-
wywanej tęczy Elizabeth Bishop. Stiuk, stiuk –

2

– klap, klap. Botoksowa zanęta – rozdziawia się
w eksplodujący kolorami wszystkich wszechnic
ukwiał. I cyt, cyt, jak chleb w jajku, chleb w jaj-
ku: mówię swoim wieczorowym studentom o li-

3

stach Vega – Bishop z lat 2007-2016. Cóż, skra-
jam im niezły historycznoliteracki suflet – wiem,
moja nagroda w niebie – uśmiech pełny witamin,
cichy płacz garstki świrów na końcu arcysalonu.

4

Niech zaśnie schorowany pitbull naszych trosk.
Niech odpocznie chuj wetknięty siłą w mrowis-
ko. Tak, chuj. Skazujecie mnie na przerysowa-
nie. Zamiast słonecznej tarczy kulka dzikiego

5

pieprzu. Zamiast dzwoniących karawan tektu-
rowy fortepian z papierowym pedałem-naraz-
samolocikiem. Klawiszowy zwierzak dla wszy-
stkich naszych odrętwień. Relegowani, burżua-

6

zyjni profesorowie tańczą w pobitych drzwiach
letnisk. Patrzę w ich łysiny oparty półdupkiem
o mury będące granicą religii, wiar ludzkich, a-
teizmu. Z rozpadającej się księgi wypada lśnią-

7 ½

cy kadr z filmów Roba Zombiego. Dziekan py-
ta mnie cicho, czy jestem chrystianożercą. Od-
powiadam, że tworzę poprzez chrześcijaństwo

7 ½

wiersze dla postchrześcijan, postchrześcijański
gen trutnia z genu robotnicy (jesienna obniżka,
zimowa przecena) i wszystko mnie rani, agonia.

29.01.2018

No comments: