Sonet.
Ten świat pod wieczór bywał siny od ołowiu,
Sonata "Księżycowa" Marii Magdalenyrozbrzmiewała na morzu skarlałym i niemym,
Tomasz pragnął się zaszyć w środku kapryfolium.
Śpiew faunów wolno milknął, ktoś naszyjnik wetknął
w zarośla nawilżone potem Pigmalionów,
Adonis uwolniony z miękkiego kokonu
malował usta szminką, stawał się nimfetką.
Jak najszybciej do Davos, tam wreszcie odpocznę,
pielęgniarki jak święte z zawstydzających snów
przypomną mi Lubekę, gdzie żniwa corocznie
pochłaniał bożek świerków, wszechwładny pługów duch,
u zbiegu moich myśli, w niewielkiej zatoczce
rozewrze swą powiekę - z mgieł un chien andalou.
6.07-8.07.2007r.
No comments:
Post a Comment