Kawalkady udają się na północ.
Nad rozbitą głową krztuszącej się ziemi
pochwała skali jońskiej miesza się
z pochwałą skali lokryckiej.
Jak w La Scala – widowisko siedmiu mórz.
Zbierzmy wokół siebie koronę pamiątek:
bryczesy poplamione krwią, strzaskane Recaro Young, falset niedowierzającego mężczyzny. Oto żłobienia. A oto lgnięcie tkanki do róży wiatrów. Wybraliśmy sami. Na ufne ciała naszych synów wypłynął parowiec, który nazwaliśmy Smagliczką. I jest z nim fen.
***
Nie ustaniesz, kaletniku. Kiedyś rozerwiesz ziemi usta i oddzielisz szczęki obrożą stacji ciśnień. Nadbiegną i wyłupią ci oko opowieścią – zawzięci i obolali. Sindbad, Szeherezada, ogród rozkoszy ziemskich: jęczeć będą kantyczką oderżniętą od bioder.
7.06.2012
Krzysztof Schodowski, "Bez tytułu"