Jakże mam cię przywitać, dziewczyno zabita w ogródku
jordanowskim?
Ekran mojego domu spłonął, a dżet kamery odszedł, by
sławić mowę
dawnych założycieli. Jak wypowiedzieć sok ciała,
który nie upodobnił się
do maku, gałęzi ani do czarnej rosy? Wyjawcie mi to,
jeżeli tylko potraficie,
proszę: jak przemienić się w skaner badający
dojrzewającą anagennę, jak
u progu epoki wyrazić nie w pełni czytelną naturę lasów
i terminali? A ja –
– śpiewający pieśni nosicieli głów, owoc biały i
chłodny, smętny, błękitny
piastun dziwek i łzy – czym właściwie się stanę? Młody
Hesse spada w gaj
trzaskających głosów. W ziemię uderza dłonią jak
mięsem fajerwerku.
Dorasta do włóczni.
25.06.2013