Tuesday, December 24, 2013

Palen





Na Twój użytek, Boże mój i Panie, w wiecznotrwałej wierze,
że wszystko w końcu powraca do Ciebie, oddaję Tobie ciało, ciało
Gajcego. Pierwsze, niespożyte. Uczynisz z nim, co zechcesz. Martwym
ilorazem wyniesiesz jego nogę ze Zwrotnika Raka, a rękę podasz któremuś
z budowniczych domu Koziorożca. Ten ufny, skośny śmiech klaskający w stopie,
ten kasztan szumiący nad płomykiem pępka. Niech nigdy nie milkną. Ta zawiązka muszli,
to tworzenie półkuli, ten wspólny takt członka z dwoma nadgarstkami. Niech nigdy nie milkną.
Hemiola w słońcu. Niechaj nie milknie. Bóg zstąpił w nasz dom z czaszką pełną kwiatów,
z wymarłym gołębiem. Puzon od krwi, puzon od ciała. Jesienna sonata, sonata uboga,
wiara-niewiara, wiosenna ofiara, palen dla cara i palen dla Boga, palen dla
Boga i palen dla cara. Oddaję Tobie ciało, ciało Gajcego, więc czego
chcesz więcej, czego od nas, Panie? Dla świateł przetopu, dla
żabiej zagadki, czego od nas i do dna, za co muszla tak
płodna, co weń dla nas i przez nas, za co mapa tak

rodna.


23 XII 2013

No comments: