Śmiejmy
się, najdrożsi. Pan wyznaczył ten kwartał.
W wielkiej
menorze czarnego humoru wzrosła
romska nona
i wpełzła nam za usta. Wzrosła
jak róża,
jak gumowa róża pod kurtką tępaka.
Olidao, olidae.
Waga bogurodzic. Modlitwa
do żony,
biała metastaza, nadciągająca zamieć
porodu. Najlepsi,
śmiejmy się. Pan objął nas
kwartałem zabaw
i uciechy. Mienimy się pozłotą.
Cyrkle
naszych katów górują dumnie nad kręgiem
bukietu. Nie
przypuszczałem: olidao, olidae, olidao.
Ono niosło
moc zmieniania ludzkich natur. Skowyt
sokisty zbitego
z dnem taboru. Śmiejmy się w dzień,
bracia, nieśmy
śmiech od nocy. Boże, śmiech nam
odpuść. Śmiech-psa
i śmiech-lustro. Śmiech wbity
na pal.
Watrę i posokę. Ryk i tour de force. Nie
przypuszczałem,
nie mogłem przypuszczać. Z ciała
mojej córki
spadła mysia łuska. Rak muszli i mapy
pochłonął
starą powieść. Wracam do początku
i nie znam
zachodu: prawo, ranga, moc. Skała,
pokój,
śmierć.
2 XII 2013
No comments:
Post a Comment