Monday, March 24, 2014

Lichwa




w Tobie, lichwiarstwo, w Tobie, poczto smutku,
określają swą postać, a my o nich wiemy:
zapłodnienie lichwy, poród w górze rzeki,
wychowanie Dickensa, odbudowa piersi.
Ponosimy ofiarę przed ostrzem kolejności.

Dom mastektomii opada
w sień chaty torakochirurgów.

24.03.2014

Saturday, March 22, 2014

Karmel-Hokkaido





Wszystko niedościgłe.
W jasności. W ciemności.
                                                                         

myślę o Tobie i Ciebie rozważam:
                                                         zmierzchu góry Karmel,
                                                         błękicie żniw w Hokkaido.

                                        pojmuję bardzo łatwo:
                                                                             jest we mnie zbytek więzi,
                                                                             z główki bażanta,
                                                                             z wingletu embraera
                                                                             wydzielam to samo
                                                                             serce nad sercami.
                                                                                             
potworna medytacjo:
                                   pokocie w pudle harfy,
                                   ostrzale kryształu,
                                   czarny plebiscycie
                                   z dna ludzkiej jesieni.
              
zmiłuj się nade mną,
biedką gospodarską
                                                                               z Karmelu, z Hokkaido.

-

                                                                       dotknę spermą litery
                                                                               Mordu w katedrze Eliota.
                                                                               jak rękę z bezgłowej izby
                                                                    literę oprę o twarz.

-

Gdzie jesteś, gwiazdo Karmelu,
biała gammakamero?
Gdzie jesteś, gwiazdo Hokkaido,
zwana zimowym weselem?

Gdzie Ty mający to czytać,
                           wyniesiony w uśpieniu
                                       przez rozbawionych tragarzy?


21-22.03.2014

Friday, March 21, 2014

Więdnice - zapowiedź





„Bete, Herr. Wir sind nah” – pisał Paul Celan. Więdnice, choć patronują im ostatnie wersy Celanowskiego Tenebrae, nie są modlitwą bluźniercy. Przekleństwom odpowiada cisza. „Boże mojego serca, już mnie nie wysłuchasz”. Pustka, w której przemawia poeta, odbiera miarę i znaczenie nawet profanacji. Profanowanie pustki jest zaś tylko szaleństwem. Szaleńcem jest także ten, kto szuka ocalenia w literaturze. Wszak „ojcem kłamstwa jest pisarz i jego diabelski orszak”. Czym jest słowo, gdy nie może bluźnić? „Dorastaniem do włóczni” – odpowiada poeta – ciągłym „stroszeniem grotu”. Jeśli „mowa dawnych założycieli” nie wystarcza, aby „oddać niepełność”, aby „wypowiedzieć sok ciała, który nie upodobnił się do maku, gałęzi ani do czarnej rosy”, sok ciała zabitej dziewczyny – trzeba zabiegać o wstawiennictwo łotra. On jeden pojął pustkę: na długo przed wszystkimi wymówił „służbę pozbawioną treści”. Zoja Kosmodemiańska i Pawlik Morozow, Kacper Macoch i Ion Antonescu – stają się przewodnikami poety po tym niepełnym świecie: pośredniczą między nim a milczeniem. Czy może raczej: pozwalają na nowo nadać milczeniu Imię. Bo Więdnice – tak, jak je odczytuję – mają również punkt dojścia. Odkrywają sens w wierności temu, co nieobecne. Docierają do miejsca, w którym poezja śmierci staje się poezją par excellence religijną.

Konrad Zych

Książka dostępna w sprzedaży w wydawnictwie Forma.

Saturday, March 8, 2014

Dukla




Powiedzieli mi: kochaj i nienawidź. Niech się oszczeni
suka nieprzywiedlna. A miłość moja, Panie, była
jak dukla. Jak dukla odwieczna i jak dukla stratna.
Nienawiść z kolei – dach sztorcem odwrócony.

Kochaj i nienawidź. Niech to, co ogwałcone
barwi noc w ogrodach, dźwiga z sobą cień świni,
przenosi cień słowika. Niech żywi się cieniami
świni i słowika – jest przecież chimerą 

jak to, co zrównane. Kochaj i nienawidź: tak
mówili mi, Panie. Dobosz mojej miłości
grał na bębnach nóg ludzkich (jeden z
czulszych dragonów osłoniętego czytnika):

Stendhal, Kość i Krew. Tłuczenie i bicie 
wstępnego zstępnym. Stendhal, kość 
i krew. Stendhal, Kość i krew.

7-9 III 2014