„Bete, Herr. Wir sind nah” –
pisał Paul Celan. Więdnice,
choć patronują im ostatnie wersy Celanowskiego Tenebrae, nie są
modlitwą bluźniercy. Przekleństwom odpowiada cisza. „Boże mojego serca, już
mnie nie wysłuchasz”. Pustka, w której przemawia poeta, odbiera miarę i
znaczenie nawet profanacji. Profanowanie pustki jest zaś tylko szaleństwem.
Szaleńcem jest także ten, kto szuka ocalenia w literaturze. Wszak „ojcem
kłamstwa jest pisarz i jego diabelski orszak”. Czym jest słowo, gdy nie może
bluźnić? „Dorastaniem do włóczni” – odpowiada poeta – ciągłym „stroszeniem
grotu”. Jeśli „mowa dawnych założycieli” nie wystarcza, aby „oddać niepełność”,
aby „wypowiedzieć sok ciała, który nie upodobnił się do maku, gałęzi ani do
czarnej rosy”, sok ciała zabitej dziewczyny – trzeba zabiegać o wstawiennictwo
łotra. On jeden pojął pustkę: na długo przed wszystkimi wymówił „służbę
pozbawioną treści”. Zoja Kosmodemiańska i Pawlik Morozow, Kacper Macoch i Ion
Antonescu – stają się przewodnikami poety po tym niepełnym świecie: pośredniczą
między nim a milczeniem. Czy może raczej: pozwalają na nowo nadać milczeniu
Imię. Bo Więdnice – tak, jak je odczytuję – mają również punkt
dojścia. Odkrywają sens w wierności temu, co nieobecne. Docierają do miejsca, w
którym poezja śmierci staje się poezją par excellence religijną.
Konrad Zych
Książka dostępna w sprzedaży w wydawnictwie Forma.
No comments:
Post a Comment