Friday, January 30, 2015

Słońce, Erato



Erato, mówią o Tobie. Słyszę ich podniecenie,
gdy leżę w łóżku pod pledem. Ostatnio każdej
już nocy. Chyba nie widzą różnicy. Niezdrowi,
jak bardzo niezdrowi. Ofiary późnego zbioru.

Późnego zbioru owoców na pocałunek ognia.
Na pocałunek śmierci. Umrą, by nie zarosło.
Nie zarosło błoną. Na rewię piór oraz gnoju,
na samogon uczynków. Na strychulec dla

mnie. Bym ochronił swe nogi. Bym częścią
stopy wyrównał popiół dokoła laptopa.
Pisał po wydrukach novialem, solresolem.
Którymś z nowych konlangów, które

wciąż mogę skreślać, ogłuszać starym
językiem, nakładać go jak flet hańby.
Słońce. Słońce, Erato. Dudni pistolet
skałkowy w rękach szafarki łask.

30.01.2015

Sunday, January 18, 2015

Reverse engineering


Zniszczyć ciebie, literaturo.
Gwałtownym ruchem ręki
w wielu miastach Polski.
Jednocześnie.

Spalić drogę, z której
Naborowski zbiega
Miłoszewskim? Nie,
nie palić jej. Znać

ją i cytować. Nawet
bez okazji. Cytować
jej nawierzchnię,
przekładać Bohiń

jak żużel na glinę.
Rozpowszechniać
Bohiń, wciskać
glinie pod rękę.

Zniszczyć ciebie
raz jeszcze, drogo
gruntowa. W tym
wieku pierwszy

raz. Bo widziałem

*

Jeanne Weil i to,
co z niej zostało.
Chcę mówić o tym
bez lęku: to rajzbret,

przykładnica.
Coś, co nie da
się przenieść,

coś, co rozbiję
w transporcie.

18.01.2015

Saturday, January 17, 2015

Nain




Przebacz mi, Panie, bo coraz częściej
przyłapuję się na myśleniu
o zagładzie literatury.

Ta myśl zawstydza mnie:
nie znajduję w niej poprzednika,
nie mam komu podać ręki.

Ani Leon Schiller składający
pierwszy scenariusz Wielkanocy
w centrali Teatru Wielkiego,

ani Igo Sym biegnący z rana
do „Helgolandu” nie rozumieją,
nie rozumieją, Panie, że ten

tekst, jego prawda i fikcja
dadzą jeden pornograficzny
rysunek. Jeden dla wielu,

na wiele lat. Na dni próby,
miesiące inkastelacji.

17.01.2015