Saturday, May 14, 2016

Zebranie, przerwa w połowie



Na próżno, powiadasz? Doprawdy więc, i to wszystko
miałbym kochać na próżno i nienawidzić na próżno?
Krzyczeć na Błoniach „witaj nam, Miłoszu, świata
Gniewoszu” (tak chciałem krzyczeć w 2002 roku
do przejeżdżającej obok mnie białej Lancii Giubi-
leo, nazwanej przez dobrych ludzi papamobile).

*

Ale i wrzeszczeć w Muzeum Literatury „Gniewoszu,
świata Miłoszu, chcesz jadła, chcesz napoju, drap w górę
z muzyką oboju”. To wszystko do Jasia Kapeli. Bić go
po głowie, zedrzeć z niego ubranie, aby stanął nagi
jak duch powrotnik z dziadów i z pradziadów na
listopadowym zimnie roku dwa tysiące je-
denastego. Maryla Wereszczakówna
zaklęta w chłopięce ciało, jeszcze
Maryla Rodowód, dopiero
za parę tekstów, za
dni parę Maryla
Rodowicz.

*

Na próchno powiadasz? To wszystko miał-
bym kochać i nienawidzić na próchno? Na
listopadowym zimnie, na sierpniowym cie-
ple (Lancia lśniła w słońcu kończącego się
lata, to słońce nie było upalne). Na dnie

Dniestru struna na dnie. Na dnie Dniepru
próg. Na noce ja. Młody, sekssłowny.
Jeszcze nie trzydziestoletni.

14.05.2016

1 comment:

Anonymous said...

'Na noce ja. Młody, sekssłowny.
Jeszcze nie trzydziestoletni.'


Inspirujące