116
Mam
aksamitne rękawiczki, wyobraź sobie, proszę.
Mam
perłowe nausznice. Ten poemat był moim wy-
ciem
do księżyca i w głębi serca przyzwalam sobie
na
myśl, że dzięki Autodafe na
niezawodnym, siza-
lowym
sznurku moich wnętrzności – jedynym, na
czym
można wciąż bezwzględnie polegać – przy-
ciągnąłem
go jeszcze bliżej Ziemi. I „pozwoliłem
złemu
dojść aż do rdzenia życia”, jak mówi Klau-
diusz
w Hamlecie. Klaudiusz Samsel. Samsel
to
taka
ślina Klaudiusza wymieszana z błotem, po
117
którym
stąpała Gertruda. Samsel to taki obiekt
na
celowniku młodego Różewicza-snajpera. I
tak,
byłby mnie zabił, gdybym pisał Autodafe
w
1943 roku na ulicach Warszawy, z pewnoś-
cią
jako Niemiec, jakiś Meyrink Strobl Gene-
ralnego
Gubernatorstwa. Z mojego przepoło-
wionego
przez Różewicza, niemieckiego cia-
ła
wyszłaby kilkumiesięczna, łkająca Elfrie-
de
Jelinek i zgasłoby słońce na parę – zupeł-
nie
bezcennych sekund. Prześladowałbym
118
po
śmierci wszystkie książki, w których Tade-
usz
chce się spowiadać. Strąciłbym do wilcze-
go
dołu irracjonalizmu – jego Nic w płaszczu
Prospera, jak balon przekłułbym – Matka od-
chodzi. Byłbym jego literackim nemezis wed-
le
najlepszych prawideł, które we francuskiej
dziewiętnastowieczności
ustalił Sainte-Beuve,
układne nemezis państwa Hugo. A na co ci ta
nienawiść?
– pyta mnie moja matka. A na co
ci
ta miłość? – odpowiadam jej, a ona się usu-
119
wa
jak serce, które nie kończy inaczej – jedy-
nie
spadkiem w przepaść. Założę paciorki na
szyję
– zechciej sprawdzić, czy żyję. Pokryję
chusteczką
piersi – i trwajmy o kłosek mąd-
rzejsi.
Siedzę w dresach, t-shircie białym jak
płatek
kosmetyczny przed klawiaturami, któ-
re
z rozkoszy tracą oddech. Czy to właśnie –
jest
piekło? Nie zdarło się życie, nie zdarło,
czas
udać się w nowe tarło. Nie przeszło dy-
mem,
nie przeszło, Bóg na nas szykuje swój
120
brzeszczot, tak nas uwolni od pieszczot. A
ja,
jeśli mi pozwolisz, tak tu już pozostanę.
Na
Twoim łóżku, obok Twojego śpiącego
dziecka,
biblioteczki, łazienki. Z rozerwa-
ną
słowami błoną dziewiczą. Taki Asnyk,
powiedzmy
– z kapsułką krwi w lewym o-
ku,
położony do snu ze spóźnionym męż-
czyzną
zakrwawionym w kobiecie w pła-
chcie
leśnego zwierzęcia. Koziołkowanie
serca.
Ścięta kitka afektu, która wyrasta
*
po latach w kwiat
paproci
emocji.
7.09.2017
No comments:
Post a Comment