Saturday, August 16, 2014

Franciszek Jerzy Powiertowski



Chansonette

1

Trafiłeś tu zbyt późno, aby go opisać.
Z przestrzelonego serca jego wyobraźni
wysunęła się już gałązka umysłu

2

i jest więcej niż pewne, że oglądasz
silos, silos dawnego ciała – klękającą
powierzchnię skierowaną na przewiert.

3

Tym razem poezja zwlekała. Wywinęła
te wargi, lecz były suchsze od ciszy.
Wyświeciła te sutki, starsze od

4

nieba nad nami. Członek – sięgnęła po
członka – członek okazał się kruchszy
niż życie, które mógł zmówić.

5

Wytłukłem ręce tekstem. Wyrwałem
nim nogi ze stawów. I na co łza sitowiu?
Znalazłem to miejsce po czasie,

6

odkryłem ody, pawany.
Widziałem, jak głupi był kreślarz
i ociężały – kopista. Handryczyły się

7

wersy o kielich, o gadżet miłości.
W wazie dymiącej od cierpień
ufna, kwitnąca zasłona

*

mająca nie dożyć dnia.

Kołobrzeg, 16.08.2014

No comments: