Panie, podniosłem z ziemi wiersz, który
odgryzł mi rękę. Przebacz mi głupotę.
Głupotę, w którą zanurzam się –
– aż po rękojeść
i w której się starzeję. Oto jest
śmierć i zmartwychwstanie tekstu.
W lustrze literatury przegląda się
nie wieczność, nie czas,
ale życie: moja spuchnięta głowa
i brudne strąki włosów. Nie ma
innego znoju, innej katorgi:
Pan brokerów, Pan
rzeźby polskiej jest moim
pasterzem i wyrwidębem,
moją męczyduszą
i wierną zrękowiną –
– Pan o skręconym karku:
sine, Boskie Przerwańsko,
które wmarło w tę chatę
i jest w niej widome.
Gliczarów Górny, 2-3.08.2014
No comments:
Post a Comment