Wednesday, July 22, 2015

Franciszek Niewidziajło przyzywa boginię zemsty



Gdy mowa moja jak kładka.
Gdy mowa moja jak skalp.

Nie lękaj się. Nie ma tutaj tego, który
ten wiersz pisał. Którego chciałabyś
nazwać autorem, autorem. Przyjmij
proszę na wiarę, że on, właśnie on

jest pierścieniem zaślubin, zaślubin
Polski z morzem. I przeszukać tekst,
i przeszukać Bałtyk – to nie znaleźć
pierścień, lecz wiedzieć, że jest on

w ludziach. Bóg mówi przez ludzi,
on przez Bałtyk tekstu. Jego pokój:
Kołobrzeg, jego listy: Dziwnówek.
Lecz oskarżają go. O prebendzie

mówią, jego wiecznej prebendzie
na obrzeżach gmin, w komisjach
legendotwórców. Tak podnosi się
z ziemi – czarna jagoda pozorna,

jagoda Berezy Kartuskiej. Afryka
zdejmuje stanik i odsłania sutek:
ciało nastoletniego, algierskiego
chłopca. Ja, Franc Niewidziajło,

kogut jagiellonidy, nieplonujący
synod. Ja, ja, słomiany wdowiec.
Wkrocz, proszę, czarna wdowo
w moją przedwieczną przestrzeń.

Kołobrzeg, 22.07.2015

No comments: