Gdy mowa moja jak
kładka.
Gdy mowa moja jak
skalp.
Nie lękaj się. Nie ma tutaj tego, który
ten wiersz pisał. Którego chciałabyś
nazwać autorem, autorem. Przyjmij
proszę na wiarę, że on, właśnie on
jest pierścieniem zaślubin, zaślubin
Polski z morzem. I przeszukać tekst,
i przeszukać Bałtyk – to nie znaleźć
pierścień, lecz wiedzieć, że jest on
w ludziach. Bóg mówi przez ludzi,
on przez Bałtyk tekstu. Jego pokój:
Kołobrzeg, jego listy: Dziwnówek.
Lecz oskarżają go. O prebendzie
mówią, jego wiecznej prebendzie
na obrzeżach gmin, w komisjach
legendotwórców. Tak podnosi się
z ziemi – czarna jagoda pozorna,
jagoda Berezy Kartuskiej. Afryka
zdejmuje stanik i odsłania sutek:
ciało nastoletniego, algierskiego chłopca. Ja, Franc Niewidziajło,
kogut jagiellonidy, nieplonujący
synod. Ja, ja, słomiany wdowiec.
Wkrocz, proszę, czarna wdowo
w moją przedwieczną przestrzeń.
Kołobrzeg, 22.07.2015
No comments:
Post a Comment