Zawieja, śnieżyca i prątnik. Umarła stara Feliksa,
córka komiwojażera. Jej dłonie, wbite w ostrza stada,
zmiażdżyliśmy wspólnie kamieniami rytmu,
złączyliśmy w jedną, jasnogórską kość. Ja, matka
i ojciec, kochankowie matki, kompani ojca,
nawet okręt gapiów. Nad późnym okiem
Wenus gramy o jej piersi: o lewą zwaną
hymen i o prawą – nymeks. – „Maria
wszystkich kobiet” – mamrocze oficer,
ściągając z podestu ciężką, kurzą halkę.
Noc Cervantesa wyznacza nam miejsca,
w domkach na plaży wybucha śmiech.
2.05.2013
No comments:
Post a Comment