Sunday, May 12, 2013

Czechowicz rozmawia ze swoją matką





 

spójrz matko na usta wypełnione torfem, tej nocy je opróżnisz.
niech mówią językami wieczorów świata: to nasze Aberdeen,
nasze zbocze zdarzeń. Najdelikatniej – ząbkami grabi – rozerwałaś
balon w moim podniebieniu, nadpłynęło kargo w morzu białej

krwi – łepek jaskółki owinięty w afisz „La Belle Dame sans Merci”
z Teatru Starego. to wiosna tępicieli – piszemy nadal listy z prośbą
o ratunek, tytułujemy: żuk na bransoletce. Lublin naszych ciał:
skrzydła tomahawku i kija wędrowca – opowieść o obrożach

pozmienianych w igły babiego lata. dojrzeliśmy matko,
zjawiamy się więc nago na drodze do Piask, chusty spadają
do samych stóp, ostatni lot koloru: nośny, nieustawny –
– wielka unia domów stawianych w zimnym państwie.

eksplozja w kolebce.

12.05.2012



No comments: