spójrz matko na usta wypełnione
torfem, tej nocy je opróżnisz.
niech mówią językami wieczorów świata:
to nasze Aberdeen,
nasze zbocze zdarzeń.
Najdelikatniej – ząbkami grabi – rozerwałaś
balon w moim podniebieniu,
nadpłynęło kargo w morzu białej
krwi – łepek jaskółki owinięty w
afisz „La Belle Dame sans Merci”
z Teatru Starego. to wiosna
tępicieli – piszemy nadal listy z prośbą
o ratunek, tytułujemy: żuk na
bransoletce. Lublin naszych ciał:
skrzydła tomahawku i kija
wędrowca – opowieść o obrożach
pozmienianych w igły babiego
lata. dojrzeliśmy matko,
zjawiamy się więc nago na drodze
do Piask, chusty spadają
do samych stóp, ostatni lot
koloru: nośny, nieustawny –
– wielka unia domów stawianych w
zimnym państwie.
eksplozja w kolebce.
12.05.2012
No comments:
Post a Comment