Czuję się umniejszony, Panie. I nie wiem
już,
która z części mnie miała się należeć
obydwu
nam. Nie mogę jej wydobyć, nie mogę obciążyć.
Nie będzie wykidajłą, nie będzie
tetramorfą.
Będą ją podnosić z klęsk nieurodzaju.
Dokarmią kaszą życia, mięsem starości,
dokarmią ją kamienną, dokarmią głowizną,
sodą i krwią, różową planetą.
Umniejszony,
Panie. Tyle we mnie przed sobą. Połów
z przepołowień: przepoławiam dwie ręce
w rzece maczety. I zadrażniam Ciebie,
i zasmucam Ciebie chcącego zrozumieć
plenną, palną
dal.
11.05.2014
No comments:
Post a Comment