Anno Mazowiecka, będziesz symbolem Boga,
choć wielu uzna ciebie za upust dany obsesjom.
Za faworytę podmiotu, przez którą tamten
opuszcza światło nowej feminy, kieliszek
erotyku na ziemię tonącą w ciemnościach.
Anno Mazowiecka, będziesz anhedonią,
nienazwanym stanem, który uderza
w jabłko, w jabłko czaszki podmiotu
i mocny, słodki zapach – podwójny
jabłka oddech – zamyka ręką otwartą.
Anno Mazowiecka w stroju żuawów
śmierci, regentko dręcząca podmiot,
różaną wyobraźniowość, psalmodię
eteryczną, to nie literatura lipy, to
nie literatura wiązu, to nie literatura,
nie literatura – glediczji. Tekst
bezzałogowy-papier gazetowy:
to wciąż powielacz z łyka. To
nadal książki z łubu. Anno –
tak więc łubianki, łubianka
na łubiance. Zeszyty
w salwie, w zamieci:
blizny porodowe,
zespół kociego krzyku.
Poród Galatei,
narodziny Wenus.
15.03.2015
2 comments:
Karol przekombinowałeś. Moim skromnym zdaniem jest tutaj za duże nagromadzenie rekwizytów. Ale ogólnie się podoba.
c'est magnifique!!!
Post a Comment