Twoja śmierć, czytelniku,
głęboko by mnie poraziła.
Śmierć w Twojej rodzinie
dla mnie więc jak śmierć,
ale w rodzinie Ulmów,
ale w rodzinie Kosiorów.
Twoja śmierć, czytelniku,
wyrwałaby mnie
ze śpiączki.
A wtedy widziałbym jasno
i ostro rozgraniczał,
czym jest wiersz na sadybie,
czym wiersz na lateranie.
Poezja jak cwietok,
Poezja jak cwietok,
poezja zwie to
opłakiwaniem.
Jedni wrócą ze złotym runem,
by okryć nim twoje resztki,
drudzy z odciętym baranim łbem,
jak gdyby taszczyli faun-lampę.
Albowiem gminą literatura,
gminą chrześcijańską, jedną
i tą samą od dwóch tysięcy
lat. Twoja śmierć, czytelniku,
moja repatriacja. Twój midrasz,
wiosenna ofiaro, mój szmonces
w połowie urwany. Twój głaz
odwalony, mój tomik
ciężki od piżma.
29.06.2015