Blednie?
Brednie.
Matko moja żydowska,
niezrównana mańkutko
ze zmiażdżonym light
penem w zmiażdżonej
lewej ręce;
ojcze mój słowiański,
z trackballowym wrzodem
między palcami dłoni –
– chłopaku na niepogodę,
dobry patronie złego
pisania –
któż o mnie stoi?
któż o mnie stoi?
Brudny, pokrwawiony
portfelu polskiego języka,
któż o mnie stoi?
Zbity ekranie dotykowy
gwar północnomazowieckich,
któż o mnie stoi?
Sól ziemi na cukier wierszy
i na glukozę haiku. Tak bije
moje serce. Małe, białe
podniety, a tak wiele
cienia.
5.06.2015
No comments:
Post a Comment