Thursday, June 4, 2015

Tak wiele cienia


Blednie?
Brednie.

Matko moja żydowska,
niezrównana mańkutko
ze zmiażdżonym light
penem w zmiażdżonej
lewej ręce;

ojcze mój słowiański,
z trackballowym wrzodem
między palcami dłoni –
– chłopaku na niepogodę,
dobry patronie złego
pisania –

któż o mnie stoi?
któż o mnie stoi?

Brudny, pokrwawiony
portfelu polskiego języka,
któż o mnie stoi?

Zbity ekranie dotykowy
gwar północnomazowieckich,
któż o mnie stoi?

Sól ziemi na cukier wierszy
i na glukozę haiku. Tak bije
moje serce. Małe, białe
podniety, a tak wiele

cienia.

5.06.2015

No comments: