Mój grzbiet, gdy widzisz go z góry.
Odautorski szczegół odłożony na
później, pokryty szczelnie mąką
białego podkoszulka. Lato, przy-
jazd poety. Mój grzbiet, gdy wi-
dzisz go z góry, niewielki, zgar-
biony cukierek, któreś z kręgów
na wodzie, rozszerzone na ciało
zwrócone do kręgu tyłem. Lato,
przyjazd poety. Poetyka bez gra-
nic na pastelowym podzamczu.
Panna rodzi Syna, Syna jedwab-
nego na dwubarwnej kończynie,
z odcieni Bóg wie z czego, z
kolorów odpuść Boże. Urobek
z pańskiego młyna. Wpływ
za tysiąc staliniad. Panna rodzi
Syna, a Syna że odpuść Boże,
Maria Panna Olimpia, Wiktoria
Twerska-Węglarska w osobnej,
płonącej oborze.
6.10.2015
No comments:
Post a Comment