Moja żona rodzi, Panie. Rodzi flaminga, nie
człowieka.
Wpierw rodzi jego skrzydło, wszelki duch Pana Boga
chwali. W naśluzowanym grzebieniu, którego mogę
rozłożyć, lecz nie mogę rozciągnąć, rozpoznaję
dziób.
Moja żona rodzi, Panie. Powija, edytorze pierwszej i
ostatniej wieczerzy. To nie rozwiązanie, to
korzenio-
plastyka wszelkiego rozwiązania. Moja żona zdolna,
moja żona modna, hoża i prawilna świat-korzenio-
plastka – syna zrodzi panna, a flaminga – kraska!
Kraska, Kraska Biernacka. Z domu Świętoduska.
Uprawna rola Boża, sofistka staroruska. Poezjo,
wszystko chce współżyć, wszystko chce współ-
pracować. Moja żona rodzi. Moja żona w biegu,
moja żona w wystrzale. Płynie w morzu, w po-
wietrzu. Moja żona w tańcu.
Siły piekielne jej nie przemogą,
siły pisma nie rozkrzyżują.
27.10.2015
No comments:
Post a Comment