Physei
Zniewalająca miłości, kamieniu w wagonie
warszawskiego metra. Trzydziesta czwarta
wsio, szósty polski jeziorze. Przesterowany
znaczeniu samosterownych języków, stylo-
metrio romansu.
Byś rozbiła swą lampę
o Kamień nad Kątami,
byś w deszczu młodego
iłu, o Kamień nad Rze-
pedzią, warszawianko
miłości, podparła cały
swój stelaż. By czytali
poezję, by potrafili wy-
konać prostą toaletę drzewa oskrzelowego,
gdy zobaczą Hena, Hena umierającego.
Jed-
nokrotna, dwukrotna z opactwa Krotna
nad Wisłą, z och-ptactwa „Lotna” nad
Sanem, gdy zmierzch nadziei nade mną,
gdy skecz żegnalny nad Janem, którego
przezwą Nadianem. Zniewalająca, znie-
warająca miłości, Porsko w legendarnej
kabinie białego metra.
Nie ma tu innych niż ja
i słońce, przetwory, i drób.
Elegia na fizjoodejście.
Misa na prawie sto tez,
które nie będą przybite,
zostaną złożone w grobie.
20.02.2016