Saturday, February 20, 2016

Blat-barek na dwieście kości


Physei

Zniewalająca miłości, kamieniu w wagonie
warszawskiego metra. Trzydziesta czwarta
wsio, szósty polski jeziorze. Przesterowany
znaczeniu samosterownych języków, stylo-

metrio romansu.

Byś rozbiła swą lampę
o Kamień nad Kątami,
byś w deszczu młodego
iłu, o Kamień nad Rze-

pedzią, warszawianko
miłości, podparła cały
swój stelaż. By czytali
poezję, by potrafili wy-

konać prostą toaletę drzewa oskrzelowego,
gdy zobaczą Hena, Hena umierającego.

Jed-

nokrotna, dwukrotna z opactwa Krotna
nad Wisłą, z och-ptactwa „Lotna” nad

Sanem, gdy zmierzch nadziei nade mną,
gdy skecz żegnalny nad Janem, którego
przezwą Nadianem. Zniewalająca, znie-
warająca miłości, Porsko w legendarnej

kabinie białego metra.

Nie ma tu innych niż ja
i słońce, przetwory, i drób.
Elegia na fizjoodejście.
Misa na prawie sto tez,

które nie będą przybite,
zostaną złożone w grobie.

20.02.2016

No comments: