Pani, jaskółko uwięziona w sebkowym bajaniu.
Wyrzucona z szat w górę, z impetem wybita w
powietrze. Głowę ci zgolili, nos wytarmosili,
usta na krwawy glanc starli, byście przejrzeli,
zmarli.
Pani bez ogona, Pani ogolona praojcem try-
mera, nożem. Pójdą do Ciebie w ciemności
młodzi kadeci nicości. Wniosą swój gołocen,
gwałcen plus plejstocen, wleją się ciepłym
morzem.
Jest kółko uwięzione w sebkowym bajaniu.
Jest biurko, czyli wyśniony przez gołodup-
ca kokpit. Mój ostrołęcki stan-rejon, wysoki
kłąb, erechtejon. Serc polskich Rymowid,
hobbit.
*
Zapytaj mnie o to wszystko, odwagi.
Mówmy o poetyckim handlowaniu
ludźmi na rzece Narew, rzece Wisła.
O tym, jak mnie zhandlowali i jaki
czas po mnie zhandlowano Ciebie.
To musiały być wieki. Przysięgałeś
z ręką na tomiku Eliota. Ja z ręką na
Defoem, z wierszem Pounda w prze-
czuciu. Śmielszy bardziej niż zwykle
przez małpkę spirytusu. Lecz otępia-
ły, z wrażeniem, że pochłonął mnie
cyklon.
9.04.2016
No comments:
Post a Comment