61
Panie
mój, zbliżam się do Ciebie. Wyczu-
wa
Ciebie moja dusza. Czekoladka wdra-
pująca
się po sznurze z pereł w kłującym
słońcu
Poznania, ostrym słońcu Krakow-
skiego,
słońcu Łomży. Wiem –
i to jedno
chociaż
mi wybacz –
w trudną drogę do
Ciebie
nie dobrałem mądrze pojazdu. A
czytałem
parnasistów, symbolistów, Du-
pina.
Nie poruszam się jednak, o nie, co
to
– to nie, żadną korwetą francuskiego
62
ducha.
Nie mam za sobą ani przed sobą
bolida
poezji północnoatlantyckiej. Nig-
dy
w życiu również nie wsiadłem do li-
muzyny
Susan Sontag, nie bawiłem się
cudownymi
resorakami ukraińskiej po-
ezji
rozstrzelanego odrodzenia. Nie po-
siadam
kokpitu kierowcy, a gdy muszę
przystanąć,
aby się zastanowić, co dalej,
nie
sięgam po mapy Mayenowej, plani-
glob
Bachtina. Po prostu się masturbuję,
63
wierząc,
że światło powróci, że ręka wil-
gotną
latarką, sprawdzonym owerolem,
palce
ostrością moją. Powiedz mi, co ja
Ci
mam tak naprawdę powiedzieć, pies-
ku
preriowy w wiecznej delegacji do li-
terackich
przodków. Pies pasterski nie
goni
za świecidełkami, goni za bólem i
śmiercią
w męczarniach, a gdy nikt nie
widzi,
ściga się również z seksem – z
seksem
większym niż śmierć. Przed ta-
64
kim
seksem ucieka większość piesków
preriowych.
Stąd nie ma krzyży na pre-
riach,
nie ma na preriach cytadel, popi-
sujesz
się wiedzą, władasz z biegłością
językiem,
w którym bez cienia szubie-
nic
każda litera jest wielka, wszelakie
spotkanie
jest cudem. Szloch sponad
Łazarza. Poezja – rzekł Jezus przydu-
szonym
barytonem – jest manipulacją,
kilkumiesięcznym
żyjątkiem kręcącym
65
się
w kilku cudzych sprawach i tysiącu
własnych
po wyślizganym, mosiężnym
panelu
wyższych mocy. Slam sług lite-
rackiego
Jahwe. Breakdance w karczmie
pod
płonącą zapałką. Tak daleko od Cie-
bie
jeszcze nie byłem, Panie. Gorączku-
ję
w rozgrzanym pudle kontrabasowym
nieba.
Lecz Ty nim nie jesteś, Ty jesteś
wiolonczelą
i mieszkasz na samej głó-
wce.
Założę więc w dole zakon zblo-
*
kowanego
spojrzenia.
*
*
Na
mokradłach wieczności demokra-
tyczna
wiosna pierwszych zrozpaczo-
nych.
6.06.2017
No comments:
Post a Comment