spójrz jak odmieniła mnie
czarna suita. jak między
obrzynek języka a okrawek
podniebienia wsuwa się
nagi wiersz i rozrywa
kantatą policzek. jakiż
donośny ptak – szepczą
z podziwem bogowie
głosem zawiniętym
w szeleszczący całun.
jakiż promieniujący
oddech – dopowiadają
uduszeni w komorach
gazowych. a truchełko
schło
anioł cząstka.
cząstka anioł.
na kuchennym
oknie – śpiewam
resztką sił. krew
spływa z ust do rąk.
z rąk spływa do rzeki.
26.11.2011Krzysztof Schodowski, "Twórca"
No comments:
Post a Comment