Poślizgnęła się. Złamała kość biodrową.
Myślała o Eroice,
o Munku, o Kobieli.
O śmierci tego drugiego. Przedwczesnej,
środkiem świata. Między liczmanami.
Poślizgnęła się. A przed momentem
wypuściła psa. Jak głupio postąpiłaś,
bezmyślna Moll Flanders! Mogłaś
dożyć wieków, odtroczyć zmysł
po zmyśle,
oddzielając kości burzliwego dnia.
Poślizgnęła się. Wykręciła rękę, jakby
grała z lustrem, grała z billboardem,
żyła w książce, w gazecie, w sowitym
zarobku. Cóż z niej dla kręgu flar?
Rozgrzewana pamięć? Tryskający
obłok?
6.07.2014
No comments:
Post a Comment