A Filon niezgrabnie
„Sonet do Lary”,
a Laura szkaradnie
„Sonet-dolary”.
Całym sercem proszę, nie manipuluj mną, moje imaginarium.
Nie rozkoszuj się mną ani mną się nie baw. Nie wódź
mnie
na pokuszenie, szczególnie gdy przesłuchuję wers po
wersie
i w przedziwny, elektryzujący nas obu sposób cień
daty
dziennej rozpływa się w szuwaksie, w polskim
szuwaksie
przez noc daty rocznej. Czyż nie chwytam wtedy bez więk-
szego trudu, że mało dla mnie litości? Że bić w
siebie jak
w mokre zboże. Że księga Daniela, lecz pismo
spaniela,
że Oskar za dolara, Nobel za talara, lecz Nike za
jeden
platmynt. Sobotnie serce, niedzielna inteligencja. Nie
jestem ludzką hieną – powiada hiena we mnie, hiena
poetycka. Historia polskiej makulatury. Dziejbar
polskiej miłości. Nagonasienni. Nagonasenni. Polska
meskineria, cmentarzyk z chitadonny, twarz Jana Dę-
boroga, kilkadziesiąt twarzy Mikołaja Greya. Całym
sercem, całą swoją inteligencją proszę, nie manipu-
*
luj mną, moje imaginarium. Nie rozciągaj swoich
wpływów nade mną, moje własne laudanum. Roz-
paczliwie Cię poszukuję. Rzucam w stronę, z której
wierzę – nadchodzisz, sylabotonik. Z głębokości
wołam do Ciebie, Szariku Ewy Dałkowskiej,
Lassie wśród panien z Wilka. Pannie mój i Bo-
że. Padam do Twoich łap, rozcinam twarz o
Twój trzewik.
29.12.2015