A teraz, proszę, spójrz, co uczyniłeś najlepszego.
Zostawiłem Ci płodne ciało w Tobie, ciało z każ-
dą jego zdolnością do uruchomienia od zewnątrz,
z każdym pratalentem do odnowienia. W lustrze
postawiłem Ci przed oczy jego wieloskrzepową
fotoobecność. Zignorowałem obecność wierszy
Lowella, Bishop, Larkina, Bly’a, Sexton, Loga-
na, Schwartza. Wiedziałem, że jeżeli cokolwiek
Cię zmieni, nie będzie to naturalna, lecz chemi-
czna modlitwa. Nie ług farbiarza, lecz wykład
nanotechnika. Nie mówiłem: język, ten cypro-
teron literatury. Mówiłem, mowa. Mowa, za-
pomniałeś? Mówiłem, wrota zakażenia, które
musisz kastrować, a skastrowane przystrajać,
jeżeli chcesz przeżyć, przeżyć pisarski dom
w sobie, przeżyć pisarski dom ran. Kochając
Larkina, Bly’a, nienawidzisz Logana. Wpro-
wadzasz Sexton do parku, oddawszy Schwar-
tza gazowniom, Bishop elektrociepłowniom.
Homer. Aut Homer, aut nihil. Dacze zalane
słońcem nie wybuchają w ciemności.
10.03.2016
No comments:
Post a Comment