Umarło, niezawodnie. Poczułem to przed chwilą:
obrębiłem wersem
to, co już się nie przeciska. Ośmioosobowa rodzina w
Ohio poginęła
jedną równoczesną istotą od strzałów włamywacza.
Obrębiłem więc
oktostych tak, jak wówczas gdy w Janowie Podlaskim
znaleźli kobie-
ce ciało z ośmioma ranami głębionymi w szyi, a ja
stworzyłem okto-
epopeję, szkicując tę podsłuchaną w serwisie śmierć,
niedoładowaną
do podajnika, wysuniętą przeze mnie ukradkiem, na
własnej podobiź-
nie. Wspomnicie kiedyś moje słowa: Duch Święty nie
jest ptakiem,
(zuchwała rzecz
poprawiać świat)
ale jest ośmiakiem, ośmioskrzydłym nielotem,
kureczką wyspową
wysp mniejszych. Inaczej niż duch poetów, który jest
ośmiornicą i
to jego zwą słusznie – oktaedr świata zwierząt,
oktoechos tomiku.
Mija nasz czas, niezawodnie. Profeta całej grupy
odchodzi w cień
zawodu zmieniony w elektryka, konserwatora sieci
prześwietlone-
go regionu. Runięcie Szajny na szkło, ręce bijące o
lazur: shine all,
Shine all, shine All. I figa, cisza grobowa.
Wirwajda literatury, za-
kłopotanie poezji. Deindywiduowany: ja.
Zdeindywiduowany: aj.
Jeżeli ubrany w płeć, to o imieniu już – Ajna.
Jeżeli ubrany w
artyzm – to o szeleście już, w szumie – Szajna,
Szajna dostoj-
na.
26.07.2016
No comments:
Post a Comment