fot. Krzysztof Mich |
1 Urodzona w znaku syreny, pomścij nas u Pana.
Wychowana
2 na współczesną nereidę, pomścij nas u Pana.
Wszystko, Ma-
3 ryjo, we mnie usycha. Dwunastołanowy folwark
zmierza się
4 z niemożliwym, z jakąś odwrotnością
organogenezy. Platon,
5 bo naprawdę nim jestem, staje nagi przed
swoją matką, ser-
6 cem porastającym pierzem błogosławi ją,
członkiem silnego
7 gołębia oświetla jej drogę. Wrogi sumieniu
syndykat? Lata-
8 jący obóz salwujący się stochastyczną
ucieczką? Dlaczego
9
nigdy nie zobaczyłem w Tobie Wenus ani
Ateny? Warszaw-
0 skiej kolonii mieszkalnej dla udręczonych?
Nigdy na Never-
9 eście nie wyśpiewałem swojej wersji
„Magnificatu”. Wszyst-
8 ko w świecie tracić – powiadał narrator
pewnej polskiej poe-
7
tyckiej powieści, ważnej dla mnie, do
tego stopnia, że kiedy
6 czytam ją studentom, zakwita lipa pod oknem
mojego ser-
5 ca. Urodzona w znaku literatury, pomścij nas
u Pana. Wy-
4 chowana na izraelską George Sand, powetujże
nas u Pana.
3 Wszystko we mnie, Stefanio Traczyńsko,
obumiera. Aqua-
2 park w moim umyśle rozwiewa wiatr wiejący w
jaskiniach
1 aerobiku. Noc, świat przewinięty w sutannę.
Tkanina upa-
0 da na boisko koszykówki i zmienia się w
pomarańczowy
30.12.2016